Nagroźniejsza używka świata

Choć alkohol towarzyszy ludziom od setek lat, dziś coraz bardziej zdajemy sobie sprawę z jego destrukcyjnego działania zarówno na organizm osoby pijącej, jak i na jej pracę, codzienne funkcjonowanie, życie osobiste, relacje rodzinne. Już 10 lat temu znany brytyjski naukowiec, prof. David Nutt, ostrzegał, że alkohol jest jednym z najbardziej niebezpiecznych narkotyków na świecie – jego zdaniem wyprzedza on nawet heroinę i kokainę pod względem powodowanych szkód zdrowotnych i społecznych. Jednocześnie jest środkiem legalnym, łatwo dostępnym, niedrogim, w związku z czym regularnie sięga po niego (często z cichym przyzwoleniem dorosłych) młodzież, także niepełnoletnia.

Picie alkoholu większości z nas nie kojarzy się już z jakimś szczególnym wydarzeniem czy świąteczną okazją. Lampka wina do posiłku, drink z przyjaciółmi, zimne piwo jako sposób na ugaszenie pragnienia w upalne dni, są prawie stałym elementem naszego życia i najczęściej nie odbieramy ich jako zagrożenia. Tymczasem lekarze ostrzegają, że częste sięganie po alkohol może skończyć się chorobą – alkoholizmem. Dotyczy to nie tylko napojów wysokoprocentowych, ale także drinków, wina czy piwa – każdy bowiem alkoholowy napój zawiera etanol, który regularnie spożywany nie tylko poważnie szkodzi zdrowiu (uszkadza m.in. układ nerwowy, niszczy wątrobę), ale także prowadzi do uzależnienia.

Alkohol i czynniki ryzyka

Jest wiele czynników ryzyka, które mogą predestynować do alkoholizmu. Choroba może w zasadzie dotknąć każdego, bez względu na wiek (choć znacznie bardziej zagrożone są osoby, które wcześnie zaczęły kontakt  z tą używką), płeć, wykształcenie, status społeczny. Dziś w Polsce problemem tym dotknięte jest około 2 proc. populacji – a mowa tu o oficjalnych statystykach. Te ostatnie ujmują też inną grupę mocno obarczoną ryzykiem alkoholizmu : „osoby pijące w sposób szkodliwy”, czyli będące w sytuacji, gdy picie wpływa już mocno na ich zdrowie fizyczne i psychiczne oraz relacje z ludźmi. Tu już odsetek sięga prawie 7 proc.

Wśród czynników ryzyka wymienia się także obciążenie rodzinne, genetyczne. Bardzo często osoby, które dorastały w rodzinach, gdzie alkohol był dominującą wartością, mimo że próbują żyć w inny sposób, także poddają się chorobie.

Bardzo istotna jest presja środowiska – dotyczy ona zarówno młodych ludzi, jak i dorosłych. Bardzo często odmawianie picia alkoholu prowadzi do odrzucenia i stygmatyzacji w grupach rówieśniczych, w gronie najbliższych znajomych, a nawet w środowiskach związanych z pracą zawodową. Wiele osób poddaje się temu trendowi i używa alkoholu, nawet jeśli czuje, że środek ten im nie służy.

Nie do pominięcia są także czynniki psychologiczne. Osoby chwiejne emocjonalnie, o słabym poczuciu własnej wartości, niepewne siebie, mogą dość szybko odkryć i polubić uczucie rozluźnienia i euforii towarzyszące spożyciu alkoholu. W grupie ryzyka są również osoby żyjące w przewlekłym stresie – często traktują alkohol jako sposób na rozładowanie napięcia i poprawę samopoczucia, nawet jeśli wrażenie to jest złudne. W gronie potencjalnych alkoholików wymienia się także osoby z depresją, chorobą afektywną dwubiegunową oraz innymi chorobami psychicznymi.

Także osoby, które nie zaliczają się do wspomnianych grup, ale np. lubią smak alkoholu lub dawany przezeń efekt i regularnie spożywają napoje wyskokowe, są narażone na alkoholizm. Szacuje się, że picie 15 drinków tygodniowo przez mężczyznę, a 12 przez kobietę jest już sygnałem alarmującym. Tym bardziej, jeśli taka osoba przynajmniej raz w tygodniu traci kontrolę nad swoim piciem i dopuszcza do stanu upojenia alkoholowego.

Jak rozpoznać niebezpieczeństwo? Sygnały alarmowe:

  • Cała Twoja uwaga koncentruje się na alkoholu – myśląc o odpoczynku czy spędzeniu wolnego czasu widzisz przed sobą przede wszystkim kieliszek, kufel lub szklankę;
  • Szukasz okazji do wypicia – wybierasz towarzystwo aktywnie pijące, zaniedbując znajomych i przyjaciół, którzy spożywają alkohol sporadycznie lub wcale;
  • Traktujesz drinka jako sposób na rozluźnienie i rozładowanie stresu;
  • Sięgasz po alkohol bez okazji, często w samotności;
  • W ciągu ostatnich lat spożywasz zdecydowanie większe dawki alkoholu i czynisz to częściej, niż wcześniej. Jednocześnie masz wrażenie, że Twoja głowa jest coraz mocniejsza, potrzebujesz o wiele większej porcji, żeby osiągnąć stan przyjemnego rauszu;
  • Pijesz więcej niż znajomi i przyjaciele. Twoje otoczenie zauważa to i czasem nawet zwraca Ci na to uwagę;
  • Bagatelizujesz i zaniżasz liczbę wypitych drinków mówiąc, że w rzeczywistości było ich mniej/ były słabe/ rozłożone w czasie/ nie wszystkie zostały wypite do końca;
  • Czasem rano po „ciężkim wieczorze” musisz sięgnąć po piwo czy inny alkohol, żeby zniwelować kaca;
  • Zdarza się, że przez alkohol spotkały Cię nieprzyjemności, problemy w pracy, zapomniałeś o czymś ważnym, zaniedbałeś swoje obowiązki, a może nawet doszło z Twojej winy do wypadku;
  • Zaniedbujesz relacje z najbliższymi – partnerem, rodzicami, dziećmi. Okłamujesz ich, denerwuje Cię ich obecność, a jeśli ich zachowanie odbierasz jako przeszkodę w piciu, potrafisz zareagować agresją.

Jeśli choćby jedno z tych stwierdzeń odnosi się do Ciebie, może to oznaczać, że faktycznie zaczynasz się uzależniać od alkoholu. Jeśli z czasem zauważysz nasilenie się objawów – obsesyjne myślenie o alkoholu przypominające uczucie głodu, niemożność zaprzestania picia, coraz większe ilości, a także złe samopoczucie, gdy danego dnia nie dostarczysz sobie dawki alkoholu – tu mogą się pojawić objawy zarówno fizyczne (ból głowy, poty, drżenie ciała, uczucie ogólnego rozbicia), jak i psychiczne (lęk, przerażenie, którego źródłem jest myśl o braku alkoholu), jest to już oznaka silnego uzależnienia.

Fazy alkoholizmu:

  • Faza wstępna (prealkoholowa) – to pierwszy krok na drodze do uzależnienia. Pozornie przyszły alkoholik nie różni się zachowaniem od innych osób – różnica tkwi wyłącznie w jego psychice. Otóż alkohol jest cały czas obecny w jego myślach i tak buduje swoje życie, aby mieć jak najwięcej okazji do napicia się. Nie pije jeszcze w samotności, nie sięga po alkohol z przymusu, odczuwa jednak dość silną wewnętrzną potrzebę. Rośnie też jego tolerancja na alkohol.
  • Faza ostrzegawcza –coraz częstsze szukanie okazji do picia, a także picie bez okazji – w samotności, potajemnie. Dość charakterystyczne jest picie przed spotkaniem towarzyskim, na którym ma być alkohol. Pojawiają się pierwsze wyrzuty sumienia, szybko zagłuszane samousprawiedliwianiem się. W tej fazie mogą nastąpić pierwsze utraty pamięci w wyniku upicia się. Teoretycznie osoba pijąca zachowuje świadomość, nic jednak nie pamięta po wytrzeźwieniu.
  • Faza krytyczna – cały świat chorego koncentruje się wokół alkoholu i okazji do wypicia. Chwile abstynencji stają się coraz krótsze, alkohol staje się praktycznie stałym elementem życia. Niemożliwe jest poprzestanie na mniejszej ilości, ograniczanie się. Na tym etapie chory zaniedbuje swoje relacje rodzinne, nie obchodzi go nic poza piciem. Mogą pojawić się problemy w pracy. Wygląd zewnętrzny, a czasem zwykła higiena, pozostawiają wiele do życzenia. Wciąż jednak chory nie uświadamia sobie problemu, nadal znajduje usprawiedliwienia, może być agresywny, gdy ktoś poruszy temat nadmiernego picia.
  • Faza chroniczna – picie prawie bez przerw, pozostawanie stale w stanie nietrzeźwości. W chwilach przerw między piciem występuje tzw. zespół abstynencyjny (objawy to m.in. osłabienie, wymioty, ból głowy, drgawki, lęki i urojenia). Spada tolerancja na alkohol – do upicia się potrzebna jest mniejsza dawka, niż wcześniej. Pojawiają się problemy ze zdrowiem, szczególnie z wątrobą, szwankuje intelekt i psychika. Na tym etapie może dochodzić do częstych zatruć alkoholowych, zwłaszcza gdy chory sięga po alkohol, który nie jest przeznaczony do spożycia, np. denaturat.

Młodzież we mgle

Najbardziej niepokojącym zjawiskiem jest coraz powszechniejsze picie alkoholu przez młodych ludzi. Owszem, dawniej też młodzież przedzierała się chyłkiem do świata dorosłych i za element pasowania na dorosłego uważała kieliszek czy papierosa, skala jednak była zdecydowanie mniejsza. Drastycznie obniżył się także wiek, w którym młodzież przechodzi alkoholową inicjację. Dziś młodzi ludzie zaczynają pić już w szkole podstawowej, nawet w wieku 13 lat. W środowisku młodzieżowym alkohol traktowany jest jako niegroźna używka, sposób na dobrą zabawę, rozluźnienie, łatwiejsze nawiązywanie kontaktów. Daje też złudne poczucie „dorosłości”. Z ogólnopolskich badań ESPAD (Europejski Program Badań Ankietowych w Szkołach na Temat Używania Alkoholu i Narkotyków) wynika, że już wśród 15-latków picie alkoholu (najczęściej wybieranym przez nich trunkiem jest piwo) jest wręcz powszechne (92 proc. badanych w tej grupie wiekowej przyznało się do sięgania po alkohol, 50 proc. do upicia się).

Częsty motywem sięgnięcia po pierwszy łyk jest presja rówieśnicza, ale nie zawsze. Młody człowiek sam ma potrzebę doświadczania, eksperymentowania, sięgania po „zakazane owoce” lub nawet jeśli nie zakazane – to te dotychczas niedostępne. Warto zwrócić uwagę jednak także na to, że i starsze pokolenie nieco rozluźniło swoje podejście do ewentualnego sięgania przez ich dzieci po napoje wyskokowe. Z badania Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (Raport „Wzory konsumpcji alkoholu w Polsce) wynika, że ponad 20 proc. kobiet i ponad 25 proc. mężczyzn nie widziałoby problemu w skosztowaniu przez ich dziecko alkoholu przed ukończeniem 18. roku życia. Dość często rodzice sami wychodzą z założenia, że „lepiej, żeby spróbował w domu, niż żeby go korciło poza domem”. Tymczasem efektem tej postawy może być to, że oprócz spróbowania w domu dziecko chętnie sięgnie po używkę przy wszystkich możliwych okazjach.

Sporym niebezpieczeństwem są niedrogie, słodkie kolorowe drinki, dostępne niemal w każdym sklepie – w ich przypadku prawie nie czuje się smaku alkoholu, co np. w przypadku wódki czy piwa często jest dla młodego człowieka czynnikiem hamującym (pierwsze łyki zwykle nie smakują). Kolorowego drinka pije się niczym zwykły napój. Oczywiście, teoretycznie młodzieży powinno być trudniej nabywać napoje alkoholowe, jednak w praktyce dostęp znajdują łatwo – drinka czy piwo może kupić pełnoletni kolega albo inny poproszony dorosły. Zdarza się także często, że formalny zakaz sprzedawania alkoholu nieletnim w niektórych sklepach pozostaje wyłącznie papierowym zapisem.

Inną przyczyną sięgania po alkohol przez młodych ludzi jest po prostu jego stała obecność w domu i w życiu rodziny. Nadużywanie przez rodziców alkoholu, jeśli nie nosi znamion patologii, nie wiąże się z przemocą i brutalnością, nie przekłada się na obniżenie poziomu życia rodziny – wcale nie jest czynnikiem zniechęcającym. Raczej dziecko odbiera to jako codzienny element życia, szczególnie jeśli widzi to od wczesnego dzieciństwa. Nie zna innego życia, więc kieruje się, przynajmniej w swoich pierwszych wyborach, modelem życia rodziców.

Zbyt wcześnie spożywany alkohol ma destrukcyjny wpływ na rozwijający się organizm młodego człowieka, może zaburzyć rozwój zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Warto wspomnieć, że uznana w naszym kraju granica pełnoletności – 18 lat, nie oznacza, że w tym wieku człowiek osiągnął już pełnię rozwoju i dojrzałości. Z niektórych badań wynika, że układ nerwowy dojrzewa nawet do ok 21. roku życia. Intensywne, regularne spożywanie alkoholu przed 18. rokiem życia, a także niewiele po jego zakończeniu, może negatywnie wpłynąć na ten proces, zaburzyć funkcjonowanie niektórych ośrodków w mózgu, osłabić funkcje poznawcze, pamięć, a także koordynację ruchową i funkcje motoryczne. Negatywnie wpływa również na sferę uczuciową (uczucia wyższe). W przypadku młodzieży regularnie spożywającej alkohol częste są problemy w nauce, a także problemy wychowawcze. Ponadto, w przypadku młodych ludzi o wiele większe jest ryzyko uzależnienia – jeśli nawet nie od razu, to w przyszłości. Im wcześniej nastolatek popadnie w uzależnienie, tym mniejsza szansa, że uzyska wykształcenie, znajdzie pracę i usamodzielni się, mogąc żyć na własny rachunek. W skrajnych przypadkach wczesnego nałogu może się to skończyć nie tylko problemami ze zdrowiem, ale również wykluczeniem społecznym, bezrobociem, a nawet wejściem w świat przestępczy czy bezdomnością.

Kobieca strona picia

Coraz większym problemem, o którym zaczyna się głośno mówić, jest nałogowe picie alkoholu przez kobiety. Piją już nastolatki, dotrzymując kroku swoim męskim rówieśnikom. Także dojrzałe kobiety coraz częściej, przy różnych okazjach, sięgają po alkohol. Kobiece picie różni się od męskiego. Wiele kobiet pije w samotności, sięga po kieliszek, żeby rozładować stres, złagodzić problemy emocjonalne, rozluźnić się, poradzić sobie ze zmęczeniem i przeciążeniem obowiązkami. Dość ciekawie wyglądają statystyki. Najczęściej piją (i najczęściej popadają w nałóg) kobiety wykształcone, studiujące lub pracujące zawodowo, mieszkające w dużych miastach, jednym słowem – całkowita odwrotność standardowo postrzeganego alkoholika-mężczyzny. Kobiece picie często nosi cechy tzw. alkoholizmu wysokofunkcjonującego. Doskonale maskują skutki picia i zwykle nie zaniedbują przez nie swoich obowiązków –wręcz przeciwnie, są świetnie zorganizowane, radzą sobie z wszelkimi wyzwaniami zarówno w domu, jak i w pracy, często odnoszą sukcesy zawodowe. Dopiero wieczorem, w chwili samotności, koją stres i zmęczenie przy pomocy kolejnych kieliszków wina czy likieru.…

Niestety, na organizm kobiety stałe dawki alkoholu mają bardzo niszczący wpływ. Przede wszystkim, szybciej dochodzi u nich do uzależnienia niż u mężczyzn. Inny jest też metabolizm alkoholu, przez co te same ilości są dla kobiet bardziej toksyczne niż dla mężczyzn i zdecydowanie szybciej dochodzi do zmian w wątrobie (alkoholowe zapalenie wątroby, marskość) i w funkcjonowaniu układu nerwowego. Alkohol wpływa bardzo destrukcyjnie na kobiecą psychikę (stany lękowe, niepokoje, nerwice, depresja, natręctwa, urojenia).

Dużym problemem w przypadku kobiecego alkoholizmu jest to, że kobiety nie tylko piją w ukryciu, ale często także w ukryciu przeżywają chorobę alkoholową, jako priorytet stawiając sobie to, żeby nikt nic nie zauważył. Przeżywają silny wstyd i poczucie winy, obawiają się negatywnej reakcji otoczenia w razie przyznania się do nałogu. Kobiety, które są matkami, boją się ponadto, że konsekwencją przyznania się do uzależnienia i rozpoczęcia leczenia będzie np. ograniczenie im praw rodzicielskich czy wręcz odebranie dzieci. Najsilniej strach ten przeżywają kobiety samotnie wychowujące dzieci, szczególnie gdy są w konflikcie z byłym partnerem.

Pułapki współuzależnienia

W rodzinie, w której jedna osoba jest uzależniona od alkoholu, cały system relacji stopniowo przestaje funkcjonować. Alkoholik koncentruje swoje myśli, oczekiwania i emocje wyłącznie wokół tematu alkoholu, traci kontakt z najbliższymi, przestaje wypełniać swoje role i obowiązki w rodzinie. Im bardziej zaawansowana choroba, tym trudniejsza staje się rola pozostałych członków rodziny, oni bowiem muszą jakoś funkcjonować w tej patologicznej sytuacji.

Najbliżsi alkoholika wypracowują sobie specyficzną „strategię przetrwania” – ten zespół zachowań nazywa się współuzależnieniem. Najkrócej mówiąc, zmienia się cały układ stosunków rodzinnych. W pewnym sensie alkoholik staje się centrum rodzinnego wszechświata. Pozostali członkowie rodziny przejmują jego obowiązki i zadania (jeśli są to dzieci, można stwierdzić, że stają się niejako rodzicami własnych rodziców), jednocześnie koncentrując się na jego osobie, a właściwie jego piciu – przejmowaniu odpowiedzialności za jego zachowania, szukaniu usprawiedliwień, zaprzeczaniu, ukrywaniu skutków picia, próbach kontrolowania nałogu (np. wylewaniu alkoholu lub odwrotnie – kupowaniu go, aby alkoholik nie wychodził po jego zakup sam i np. nie uległ wypadkowi). Oczywiście, w ten sposób najczęściej zapewniają uzależnionemu komfort picia i ułatwiają mu dalsze trwanie w nałogu.

Tak silna koncentracja sprawia, że osoba współuzależniona traci kontakt z własnymi uczuciami i potrzebami, nie komunikuje się z nimi – bo uświadomienie sobie tego, co przeżywa, wywołałoby zbyt silny ból. Zamraża zatem własne uczucia, jednocześnie będąc w stanie ciągłego napięcia i czujności. Jeśli pojawiają się bolesne odczucia, lęki, niepokoje, może się zdarzyć, że współuzależniony sięgnie po inne używki (np. papierosy) albo leki uspokajające, żeby odczuć choć chwilową ulgę. Ponieważ nic nie działa w rodzinie tak jak powinno, pozostali członkowie żyją w stanie ciągłego zagubienia, chaosu, niepewności. Czują się samotni i opuszczeni, często jednak nie wspierają się między sobą – nie zawsze bowiem potrafią o tym rozmawiać. Jednocześnie mają poczucie, że trzeba tak żyć, że nic się nie zmieni na lepsze. Zwykle negują możliwość rozstania się z alkoholikiem i pozostawienia go samemu sobie – mają bowiem silną potrzebę opiekowania się nim, co też daje im pewne wrażenie, że sprawują kontrolę nad sytuacją.

W bardzo trudnej sytuacji są dzieci, zwłaszcza małe. O ile często się mówi, że dorosły partner alkoholika ma jakiś wpływ na swoją sytuację i może próbować je zmienić (choć w przypadku wieloletniego trwania w patologicznej relacji bywa to dla takiej osoby praktycznie niemożliwe), o ile nastolatek często ma już własne życie i stara się unikać przebywania w domu, małe dzieci nie mają wyboru. Muszą żyć w tym, co wyszykowali im dorośli. Życie w rodzinie z problemem alkoholowym oznacza chaos, brak przewidywalności, ciągłą niepewność, co się wydarzy następnego dnia, dlatego dzieci, które potrzebują choćby minimalnie uporządkowanego świata, żyją w stałym lęku, stresie i napięciu. Jednocześnie także i one odcinają się od własnych uczuć, bo czuć, znaczy dla nich cierpieć. Uczą się także, że nie wolno nikomu ufać, bo zaufanie to wielokrotnie bywało zawiedzione. Często wstydzą się za rodzica i boją się go, zmagają się z poczuciem winy (może to przeze mnie pije?), mają bardzo niskie poczucie własnej wartości.

Dlatego także one wypracowują sobie specyficzne strategie przetrwania, przyjmując na siebie (podświadomie) pewne role, dzięki którym mają wrażenie, że rodzina może dalej funkcjonować. Dziecko pełniące rolę „bohatera rodzinnego” zmienia się w małego dorosłego, czyli właśnie rodzica własnych rodziców. Przejmuje odpowiedzialność za dom, wypełnia te obowiązki, które zaniedbują dorośli, w ten sposób próbuje uporządkować świat. Dziecko „kozioł ofiarny” skupia na sobie z kolei uwagę, sprawiając problemy wychowawcze, zachowując się w sposób społecznie nieakceptowany (może nawet wdawać się w bójki czy konflikty z prawem). W ten sposób odwraca uwagę wszystkich od tego, co faktycznie jest problemem w tej rodzinie. Kolejną postawą, dzięki której dzieci próbują przetrwać w zaburzonym świecie, jest rola „maskotki” bądź „błazna”. Maskotka ściąga na siebie uwagę bawiąc innych swoim zachowaniem – błaznuje, dowcipkuje, popisuje się. Ma dzięki temu nadzieję, że poprawi relacje w rodzinie, a jednocześnie również, jak w przypadku pozostałych ról, odwraca uwagę od problemu. Ostatnia postawa to dziecko „niewidzialne”, zwane też „dzieckiem we mgle”. Dziecko niewidzialne żyje we własnym świecie, wycofuje się, unika kontaktu, w ten sposób ma wrażenie, że odsuwa od siebie wszystkie problemy.

Trudna decyzja o leczeniu

Moment podjęcia decyzji o leczeniu jest bardzo indywidualny – każdy ma swój własny próg, który musi przekroczyć, żeby postanowić zerwać z nałogiem. Czasem impulsem do zmiany jest choroba, czasem zatarg z prawem, np. odebranie prawa jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu, czasem sytuacja rodzinna (np. groźba rozwodu czy odebrania praw rodzicielskich), czasem ryzyko utraty pracy lub wręcz jej utrata. Prawda jest jednak taka, że żadna zewnętrzna okoliczność nie zmusi alkoholika, żeby poszukał pomocy, jeśli on sam nie poczuje takiej potrzeby. Kluczową kwestią dla alkoholika jest również uświadomienie sobie, że jedyną drogą do zdrowia będzie odtąd całkowita abstynencja – nie ma mowy o kontrolowanym piciu czy też o jego ograniczeniu. Pod tym względem alkoholizm jest nieuleczalny i trzeba umieć przyjąć i zaakceptować ten fakt. Na drodze do trzeźwości jednak chory potrzebuje wsparcia.

Wiele osób podejmuje próby zerwania z nałogiem na własną rękę i najczęściej przegrywa je, po krótkim czasie abstynencji wracając do picia. Dlatego warto poszukać pomocy, szczególnie jeśli czujesz, że przyszedł już ten moment, kiedy naprawdę potrzebujesz i chcesz wypędzić alkohol ze swojego życia. Pierwszym takim krokiem może być rozmowa z lekarzem pierwszego kontaktu – z pewnością doradzi on odpowiednie sposoby postępowania, zarówno jeśli chodzi o leczenie od strony ciała, jak i psychiki. Dobrym pomysłem jest zgłoszenie się do Poradni Leczenia Uzależnień – ich aktualną listę można znaleźć na stronie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Terapia w poradniach odbywa się w formie zarówno indywidualnych spotkań z terapeutą, jak i terapii grupowej. Celem terapii jest pomoc osobie uzależnionej w nabyciu umiejętności, które pozwolą jej utrzymać trwałą abstynencję oraz ułatwią zdrowe funkcjonowanie w społeczeństwie i rodzinie.

Osoby, które są gotowe, by o tym rozmawiać i nie chcą już zaprzeczać problemowi, mogą dodatkowo zgłosić się do grupy Anonimowych Alkoholików – dla wielu osób spotkanie z ludźmi, którzy mają ten sam problem i walczą z nim, może być ważnym krokiem w przebudowaniu swojej świadomości. Trzeba jednak pamiętać, że mityngi AA nie są terapią, ani nawet formalną grupą wsparcia. Jeśli finanse nie są problemem, może warto udać się prywatnie do dobrego psychiatry, specjalizującego się w terapii uzależnień.

Osoby, które czują dojmujący głód alkoholu i boją się, że mimo terapii nie wytrwają w trzeźwości, mogą dowiedzieć się o możliwości wsparcia farmakologicznego. Choć nie ma leków, które zmniejszyłyby głód alkoholowy, medycyna zna sposoby, które mogą zniechęcić lub odstraszyć od sięgania po alkohol. W takich przypadkach można zastosować implant (wszywkę), zawierającą specjalny składnik, który wpływa na metabolizm alkoholu i sprawia, że jego spożycie ma bardzo nieprzyjemne konsekwencje . Osoba, która ma implant z lekiem, a mimo to odważy się napić, odczuwa bardzo silne i przykre objawy zatrucia alkoholowego, a spożycie większej ilości może być nawet dla niej poważnym zagrożeniem. Dla wielu pacjentów jest to specyficzny „straszak”, który może na jakiś czas zniechęcić ich do sięgania po używkę. Warto jednak pamiętać, że nie może być to jedyna metoda leczenia, a tylko wsparcie w terapii, dla wielu osób faktycznie przydatne.

Leczenie trwa długo – na kompleksową, skuteczną terapię, podczas której znajdzie się miejsce i na odtrucie organizmu, i na trzeźwienie, i na takie przebudowanie psychiki, żeby alkohol przestał rządzić w naszym życiu, potrzeba na ogół od 18 do 24 miesięcy. Po zakończeniu terapii warto, aby pacjent miał kontakt z grupami wsparcia – funkcjonują one przy wielu poradniach. Może też uczęszczać na mityngi Anonimowych Alkoholików. Alkoholikiem bowiem pozostaje się przez całe życie – można być tylko alkoholikiem pijącym lub niepijącym. Warto wybrać ten drugi model, bo dzięki temu wybiera się życie.

Warto, aby także rodzina chorego pomyślała o sobie. Poradnie Leczenia Uzależnień oferują zwykle także terapie dla osób współuzależnionych – małżonków i partnerów, rodziców i opiekunów, a także DDA – Dorosłych Dzieci Alkoholików. Współuzależnieni mogą liczyć na psychoterapię indywidualną i grupową, a także pomoc w nabyciu wiedzy na temat mechanizmów choroby alkoholowej i współuzależnienia, która umożliwi im inne spojrzenie na swoją rodzinną sytuację.

Zdarza się, że alkoholik nie chce się leczyć. Istnieje możliwość skierowania na przymusowe leczenie (choć jego skuteczność bywa dyskusyjna, w leczeniu tej choroby bardzo ważną rolę odgrywa bowiem własna motywacja), chory musi jednak spełnić konkretne, określone prawem przesłanki. Wśród nich znajduje się doprowadzenie do rozkładu życia rodzinnego, demoralizacja nieletnich, uporczywe uchylanie się od pracy oraz regularne zakłócanie porządku publicznego. W takiej sytuacji można wystąpić z wnioskiem o przymusowe leczenie do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. W zależności od stanu chorego może on być skierowany na leczenie zamknięte lub ambulatoryjne, nie może jednak w tym drugim przypadku uchylać się od leczenia. W ekstremalnych przypadkach może być tam nawet doprowadzony przez policję.